.home.

.visual portfolio.

.piotr.borys.sikora.

.rss.

.archive.

.like f.

.femina saga.

DSC_8731_pielesze_web.jpg

.femina saga.

w przepierwszym zakwicie
wolności zachwycie,
w lekkich chmurach trwałam,
w pieleszach leżałam
– młodam, młoda byłam –
a w oczach mych migdalich
przymkniętych – gdzieś ku dali,
gnieździłam słodkie sny…

utopię przyszłą tkałam
k’szczęściu hołdowałam

a którażby z nas nie?

dziś relikt ten wciąż żywy
choć wiem, że niemożliwy
i bez szans był – wciąż świta
ideał: dolce vita
konstrukcja niezniszczalna
mimo iż niez-iszczalna
projekcja jak ze snu

że pięknie i że razem
z merlotem bądź szirazem
jest ogień jest i czas
atencji niewzruszalny głaz…
i piękno, miłość jest,
Bóg, kasa, i jest seks

a życie trwa bez znoju,
większego niepokoju

słowem:
łąka
białe ubranka
śmiech
i macierzanka

i wszystko pięknie,
perfekt tak
że w myślach
alternatyw brak

zbiór pusty?

[wzdech]

dziś pielesz też mnie tuli
z funkcją kreacji dżuli
i nieco on odmienny:
nie jedwab – pędź bawełny

ciuch służy też inaczej
nie tiul – lecz barchan raczej
choć niezły i wygodny
(decyzją własną wsobny)

i w sumie… udane życie

com chciała – to dostałam
– też się napracowałam –
naprałam, nazmywałam
namiotłam, naścierałam

tak jak na przykład dziś

gdy zew znów pchnął mnie w bój
z entropią
kiedy ona
w mym domu
niewzruszona
gumową rękawicę
rzuciła prosto w twarz;
spuściłam więc przyłbicę
“jej znów – jak codzień – biada!”
niezłomny zgięłam kark
joanna – dla niej – d’arc

acz złość mnie w środku truje –
że dwoję się i troję –
a efekt się zeruje
neutral
neutrino
i rozpad
ponów! start!

i znikąd tu wdzięczności
za glanc na codzienności
za orkę i dążenie
k’ładności i schludności

[wzdech]

czasy i ekonomiczne
więc wszystko ma swą wartość
tak w drodze tej też jest
– przeklęci fenicjanie –
me szczęście rozpoznane –
w berbeciach wypłacane
och, trudna to waluta….

zaliczka – mikrus słodki,
od ssania i grzechotki –
co racja – jest radością,
i dumną powinnością…
w ujęciu generalnym…
mordęgą zaś – w lokalnym

fizjologia
mikrobologia
psychologia
spychologia
by rozum dziatwie wszczepić,
kręgosłup z zasad lepić,
uchronić od podziemia…
…a hen, po czasie premia…

-“głowa ramiona kolana palce
oczy uszy usta nos”

znów wspomnień mgnienia migot:
był ongiś taki czas
adekwatności -> dla mnie <-
takiego typu fraz
dziś już atrakcyjności
nie mają słowa te
startując z konfrontacją
w odmiennym kontekście

[wzdech]

no i on

[wzdech]

wybrałam – jak wybrałam
się nie zastanawiałam
– nad w sumie tym tematem-
był czas emocji nagłych
był i czas zabaw smagłych,
był śmiech, i ciepło, słowa
decyzja
no i ho!

gdzieś, jakoś tak to szło…

po latach?

tam leży… wieczór już…
w nosie ma ład, codzienny kurz,
w nadwadze gdzieś oscylujący,
łysawy, zbyt troszkę pijący…
i jego te skłonności
na kancie frywolności
jedno mu ciągle na myśli
ech, sabaryta – zbok,
i taki trochę smok

nie, w sumie wsparcie daje
przebłyski ma, przyznaję
parę mu wyszło rzeczy
coś stworzył, nikt nie przeczy
…suma summarum…

no i także to
że i pomimo co
i ja i on to my…
…no, my…

jest miłość – zasklepiona
zbrojona, utwardzona
w podziemnej kondygnacji
bez zbędnych afirmacji
choć nie na ekspozycji
toż nie na eks-pozycji
lecz… lecz…
nie patrząc na to jak
żarliwszych znaków – brak

bo
efektem powszedniości
pośledniość – w nas – wzniosłości

[wzdech]

kuć miłość kuć kuć kuć
dżing dżing, stuk stuk stuk

[wzdech]

i tak to w tym kieracie
chciałoby się czegoś raczej
takiego jakiegoś innego
w sumie to nie wiem czego

więc snuje się bez sensu
po głowie i bez racji
idiotyzm złudnej opcji:
> cud rekonfiguracji <

kimż byłby książę owy?

…rozważny i liryczny,
i męski, romantyczny,
pachnący, elegancki
i czuły i szarmancki
ze znawstwem gdzie i jak

niezłomnie wspierający,
altruizm wyznający,
z lubością do porządku
i z chęcią do obrządku,
przystojny, niepalący
ile, co trza pijący,
tyle, co trza wierzący,
na groszu się znający…

z rozumem – bez harvardu,
skłonności do hazardu
gibki, wysportowany,
tańczący, oczytany,
twardy, niepokonany
do tego silny jak tur
i nie plotący bzdur

spełniony zawodowo
i pro publico bono
a pro familia bono
tuli dzieci do snu –
bo szczęściem są dla niego
przed nimi – nic innego

z werwą do zadań
gdyż
krwawicę – wyż czy niż
dzielimy pół na pół

i w małym palcu siedzą
autopsja razem z wiedzą
murarka, hydraulika
poezja i fizyka

artysta
anarchista
myśliciel nietrywialny
kreator niebanalny
optymistyczny i empatyczny
orzeł technologiczny

z poczuciem humoru
z pułapem honoru

i dla mnie jeszcze coś?

co dzień zaskakiwanie
i w myślach mych czytanie
i bez słów żadnych,  > żadnych <
tamtychże spełnianie
i wdzięczność, czułość
i… i…
budzi ognisty pąs!
i tylko ze mną w pląs!

obiekt ten zazdrości
w zwykłej codzienności
róże w garść mi wkłada
pchnie czekolada
dla niego tylko ja
i mnie adoracja

[wzdech]

i żeby tak sam z siebie…
bo z tym – się trza naorać
siłą go przeciorać…
…ech…

ta burza w moim ego
nie – nie żal niczego
nie o to wszak mi chodzi
nie żal pragnieniem wodzi

zamykam mądre oczy
baczę, jako się toczy…

no, nie jest źle póki co –
figura, ładne lico
‘scze piękno i uroda
wciąż słyszę: “całkiem młoda”
mam w oku iskry, błysk
też doświadczenia zysk
uśmiech rozzbrajający
i nie zniechęcający…

podobam się, a jakże
serc biło ku mnie także
nie jedno i nie dwa…
i jeszcze czasem, tak
od innych spada znak
żar widzę, patrzą jak…
…na wznak by, niedwuznak…

no, ale co….

[wzdech]

…no co…

[wzdech]

leniwie myśl się błąka
po stepach, gdzieś po łąkach
w nielandiach rozmyślaniu
za oknem wiatru graniu…

rwie duszę w coś innego
niedookreślonego…

[wzdech]

Connect with Facebook

write comment

your name: (required)

e-mail: (required)

website: (not required)

message: (required)

send comment