September 2012
.words that lead to nothing.
.słowa, które prowadzą do niczego.
fundamentalne i niezwykle intrygujące pytanie Leibniza brzmi: “dlaczego istnieje raczej coś niż nic?”. czy jednak pytanie to jest dobrze postawione? czy na pewno istnieje “coś”?
jeżeli powstanie “czegoś” z niczego jest bardziej nieprawdopodobne niż prawdopodobne – to może jednak “coś” faktycznie nigdy nie powstało? a tym samym konsekwencją zdarzeń następujących po niemożliwości jest sekwencja tych, które w swym dalszym ciągu również są nieprawdopodobne?
według badań fizyków i astrofizyków cała materia barionowa (czyli taka, z jakiej i my jesteśmy zbudowani i którą jesteśmy w stanie zdetektować, czy też wchodzić z nią w interakcję) stanowi ok 4,56% maso-energii wszechświata. pozostała część przypada na ciemną energię i ciemną materię, czymkolwiek by one nie były.
z drugiej strony w matematyce istnieje pojęcie poziomu istotności, które określa maksymalne dopuszczalne prawdopodobieństwo popełnienia błędu w naturze badanej rzeczy. przyjęte jest, że klasyczny pułap poziomu istotności oscyluje na poziomie 5%.
gdy zestawić razem te empiryczne dane oraz matematyczne klauzule solidności można przyjąć optykę, z punktu widzenia której cała istniejąca materia barionowa zawiera się w maksymalnym dopuszczalnym prawdopodobieństwie popełnienia błędu. inaczej mówiąc, ze strony analizy maso-energii wszechświata – materii barionowej być nie musi.
wychodząc więc od filozoficznego zapytania Leibniza: czy zatem nie może być i tak, że jesteśmy oto reprezentacją nieprawdopodobieństwa? istniejącą w nicości potencjalną niemożliwością? istniejemy w nieistnieniu? w niebycie? nie istniejemy?
the very fundamental and intriguing Leibniz question sounds: “why is there something rather than nothing?”. but is that question correctly asked? is that really ‘something’ exists?
if coming into existence of ‘something’ is more rather improbable than probable, then maybe ‘something’ had never been arisen? and then, as the consequence, all events following after impossibility are sequence of those ones, which are also improbable?
according to studies made by physicists and astrophysicists, whole baryonic matter (so the kind of matter that is also our essence, which we are able to detect or interact with) is only a very small part (c. 4.56%) of whole mass-energy of the universe. the rest part falls on dark matter and dark energy, whatever it would to be.
in mathematics there is the notion of ‘statistical significance’. it states the maximal acceptable probability of committing an error within the nature of studied subject. there is adopted an approach that the classical point of significance oscillates at the level of 5%.
if juxtapose those empirical dates and mathematical clauses of reliability, the point of view can be chosen that says that whole baryonic matter is located within maximal acceptable probability of committing an error. in the other words, getting started from the analysis of the mass-energy of the universe – the baryonic matter doesn’t need to exist.
starting out of Leibniz philosophical question: couldn’t be in that way, that we are a representative of improbability? potential impossibility existing in nothingness? are we existing within non-existence? are we not existing?
3 comments >>
.first day of autumn. | .pierwszy dzień jesieni.
więc znów
szum
zeschłych liści
smyczonych wiatrem
po asfalcie
łoskot kasztanów
tum tum tudum
odlatujące klucze
z kwantami splątanymi w oczach
wskazującymi kierunek
eskapady
to już znamy
to już było
wszystko już było
so again
rustle
of dried leaves
leashed by the wind
on tarmac
thud of conkers
thum thum thudoom
flying away skeins
with quantums entangled within eyes
pointing direction
of the escapade
we know that already
it has happened already
everything has happened already