.home.

.visual portfolio.

.piotr.borys.sikora.

.rss.

.archive.

.like f.

.bałtyk.

znów
sosen woń
biel piachu łach
za ścieżką ciemną,
wydmą tą
one tam są:

pomruku ton,
bezkresna toń,
horyzont – słońca sieczna rzutu,
dal absolutu

już kontakt jest
widzimy się
ja: wielkie je,
a ono mnie

tam mruk,
tu mrug,
gigant błękitny versus pył białkowy
już w wyższej warstwie mojej głowy
– porozumienia mikrowstrząs –
już rozpoczyna niemy pląs
gdy uzgodniony jest protokół
quasi-dialogu

i frazy, frazy płyną te,
te co w umyśle zlęgły się
w dal fruną pędem – wiedzą gdzie
pod szyfrem,
który fale szumem białym
zakodowały.
translacja – śmig,
dekrypcja w mig

więc byty dwa
ono i ja

w czasach gdy nawet nastał kres
błędnych rycerzy – tak przecież jest
bez autorytetów,
bohaterów,
za to z nadmiarem
bukmacherów

o godnym celu w czasach marzeń
gdzieś
na horyzoncie zdarzeń

ja – pytań sto
ono – wszechrzecz
o, wieczna wodo
o, euforio
powiedz co wiesz
opisz jak jest
eteru, życia – alegorio…

…no chodź już, chodź…
…z początkiem – brodź…

…a zatem – ile to już lat?…
– nowe istnienia, stary świat,
tu dziecię nowe, samo wiesz…
…przeżywasz życie? czego chcesz wiesz?…
– przewodzisz wodzie? wyszumiałoś się?

przycichło w moment,
w bezczelność tę,
falą wzruszyło,
wezbrało się

…przeprowadzimy eksperyment…
…taką malutką…
… terap’ię…
…ot takie sto…
… i jedna jeszcze opowiedzi do…

…psychowarsztacik…
…mały taki…

…ja – życie – skacz…
…z mym pływem – walcz…

…to masz…

wysyła falę prosto w twarz
i jeszcze raz – i raz jeszcze
kolosy pian z łatwością śle

i jak co dnia, też rzucam się
w burzliwą otchłań, mimo że,
że koi ciepło jakieś mnie,
i że…
i że…
że czuję…
ckliwość,
i…
pobłażliwość,
tak – pobłażliwość

…a spróbuj tego…
łagodny huk
zaprasza w tan
raz po raz mokra ściana mną zamiata
gdy znów powstaję
zmierzam się,
usadza szybko mnie – errata

a w takt tej gry
natenczas gdy
rzucają mną żywioły
na wietrze czujne
niosą się –
krzykliwe
strzegą mnie anioły

…nie bój się, nie…

wciąż z pływem wielkim szarpię się
odwrotnie niźli bez eteru swego –
ryba na brzegu,

przecinam fale raz za razem
w hipnozie każdy skok wyważam
mimo zmęczenia
nie poddam się
– czy wszystko to,
na co stać cię!?

…nie rozśmieszaj mnie…
…ja tobą – z tobą?…
…bawię się…
…wyszum się…
…lubię cię…

się staje, że nordycki szkwał
chłód niesie, za to woda
kojąca, ciepła, słona jak…
ech, nie…
…nie…

…zgoda…

…okruchu mój…
…już kończ ten bój…

zmęczenie ciała
bezmiar wód
pod nim wydechy
nad – wiatru w bród

z uporem wciąż
wytrwały prąd
unosi hen
oddala ląd
wypływam wgłąb i patrzę w dal
gdzie niesie mnie…

i czuję już
i czuję, że
że wrócić chcę
że oto wreszcie wolna głowa
a ponad lustrem nieco gdzieś
puszcza napięcie powierzchniowe

i wracam znów
się daję nieść
osiągam brzeg
opuszczam dno

…quo vadis?…
– a ty płyniesz – quo?

…gdzie szukać – wiesz…
…jeśli jeszcze…
…jeszcze będziesz….
…bo ja będę….

– że będziesz wiem.
bo tyś wieczne

Connect with Facebook

write comment

your name: (required)

e-mail: (required)

website: (not required)

message: (required)

send comment